Ile razy ostatnio zdarzyło Wam się podziwiać czyjeś włosy i myśleć też takie chcę? Mnie się to chyba zdarza zbyt często. Według Gillian McKeith o której pisałam już troszkę w poście jesteś tym, co jesz, zdrowe włosy = zdrowa dieta. Korzystając z jej zasad przedstawię Wam proste sposoby na dobre odżywienie włosów.
Włosy składają się w przeważającej części z białka o nazwie keratyna, należy więc dostarczyć im porządną porcję białek. Najlepiej spożywać ryby, ziarna zbóż, kiełki, nasiona roślin strączkowych oraz tofu. Do prawidłowej budowy włosów potrzebne są też minerały, znakomitym ich źródłem są wodorosty morskie. To co widać na środku mojego zdjęcia to wodorosty NORI, do kupienia w każdym sklepie ze zdrową żywnością, ich koszt to około 10zł za opakowanie. Gillian podaje aby dodawać je
w niewielkiej ilości (ok 10gr) do zup lub sałatek, najlepiej 3/4 razy w tygodniu. Przyznam, że moje opakowanie zakupiłam już dawno, ale wciąż nie odważyłam się spróbować zacząć je faktycznie jeść.
Tempo wzrostu włosów zależy od pracy nerek, należy więc pamiętać o piciu odpowiedniej ilości wody, unikać soli oraz szkodliwej żywności - czyli czego właściwie? Pewnie się domyślacie: kawa, tłuste potrawy, słodycze, alkohol. Aby wzmocnić nerki można spożywać orzechy, owoce(borówka amerykańska) warzywa(cebula, buraki, pietruszka, seler).
Bardzo ważnym elementem diety dla włosów i zdrowej skóry głowy jest olej lniany oraz nasiona lnu, widoczne na zdjęciu. Gillian podaje aby olej lniany spożywać 2 łyżeczki dziennie. Olej ten ma wiele drogocennych właściwości, poza wzmocnieniem włosów, łagodzi objawy chorób skórnych, normalizuje pracę gruczołów łojowych (więcej tutaj).
Olej ten należy spożywać na surowo, nie wolno go podgrzewać, traci wówczas swoje właściwości. Osobiście trudno jest mi przełknąć ten olej tak prosto z łyżeczki, za to bardzo dobrze smakuje on dodany do serka wiejskiego, ma charakterystyczny smak, ale w połączeniu z czymś dobrym, smakuje całkiem przyjemnie.
Na nasiona lnu mam swój sposób i jem je już od dawna. Najlepiej smakują podprażone na suchej patelni i dodane do sałatek albo na kanapki. Można je też zalać wrzątkiem, tak jak na zdjęciu powyżej, zostawić na jakiś czas a potem wypić płyn, smakuje jak zielona herbata. Moim ostatnim odkryciem jest dodawanie nasion do panierowania kurczaka, robiąc tradycyjną panierkę z bułki tartej, dodaję kilka łyżek nasion. Po usmażeniu są chrupiące i naprawdę pyszne.
Gillian podaje także fajny sposób na płukankę do włosów, ocet jabłkowy plus 10 kropli olejku miętowego lub z drzewa herbacianego, hmmm chyba wypróbuję.
Post napisałam w oparciu o książkę "Jesteś tym, co jesz" Gillian McKeith, w planach post 10 rad jak utrzymać zdrową skórę oraz diagnoza stanu twarzy i dłoni.
olej lniany zawsze kojarzy mi się z Bożym Narodzeniem i jak próbuje się wymigać aby na nielegalu zjeść sobie pierożki z zwykłym tłuszczem XD
OdpowiedzUsuńNa szczęście z włosami nie mam większych problemów są grube, mocne, pod wpływem swojej ciężkości nie wywijają się na każdą możliwą stronę. Także pozwalam im żyć własnym życiem ;)
ach to masz fajnie, zazdroszczę bezproblemowych włosów:)
Usuńnori jadam tylko w sushi - nie widziałam ich jeszcze w takiej formie jak na zdjęciu ;)
OdpowiedzUsuńPrawie jak pietruszka;)
UsuńJak vilandre - nori najlepsze jako sushi :) Można też zrobić zupę z wodorostów. Jeszcze nie robiłam, ale podobno dobra - no i zdrowa. :)
OdpowiedzUsuńTłustych potraw unikam od dawna, bo dla mnie są po prostu nie zjadliwe. Więc jeden kłopot z głowy. Ale żeby odmówić sobie kawy? No way! :]
oj tam jedną kawkę można:] kurcze ja do sushi się nie mogę przekonać, a takie zdrowe:(
UsuńTeż tak mówię. :) A do sushi zamiast ryby włóż warzywa. :]
Usuńale właśnie chyba nie ryba jest dla mnie problemem;D tylko bardziej zimny ryż i właśnie te nori, ale kiedyś się przekonam;)
Usuńoj, piekne włosy u innych to jest dopiero zazdrosc! :p
OdpowiedzUsuńoj tak grrrr;D
UsuńJa olej lniany do tej pory tylko nakładałam na włosy (jestem z niego baaardzo zadowolona). Może powinnam go również zacząć stosować od wewnątrz... :)
OdpowiedzUsuńtak? właśnie miałam w poście pytać, czy ktoś próbował na włosy go kłaść:) muszę spróbować, dobrze się zmywa?
UsuńNie mam z nim najmniejszego problemu, nawet płyn Facelle sobie z nim radzi. A włosy po zaczęły się błyszczeć jak szalone :)
Usuńoj dziękuję to muszę wypróbować jak najszybciej:)
UsuńPróbowałam kiedyś spożywać ten olej lniany właśnie z serkiem, ale jakoś mi nie wchodził... Ogólnie działa dobrze także na cerę, tyle że jego picie/jedzenie nie należy do najprzyjemniejszych czynności;) Też niejednokrotnie podziwiam włosy innych ludzi i czekam aż będę tak samo podziwiać swoje! ;)
OdpowiedzUsuńoj ale Ty masz akurat piękne włosy:) no niestety nie jest to przyjemny olej do jedzenia, pewnie dlatego tak dobrze działa;)
Usuńwłaśnie robię od niedawna płukankę z octu jabłkowego a później spryskuję olejkiem do włosów - zauważyłam dużą poprawę, włosy są miękkie, błyszczące i dłużej wyglądają na świeże :)
OdpowiedzUsuńkoniecznie muszę spróbować tej płukanki skoro potwierdzasz, że działa:)
UsuńCzy widzisz u siebie efekty łykania oleju i nasion?
OdpowiedzUsuńniestety nie jestem systematyczna, ale wcześniej jak stosowałam się sumiennie do zasad Gillian to widziałam np na paznokciach, że szybciej rosły i były bardzo mocne.
UsuńSystematyczność też nie jest moją mocną stroną niestety...teraz jak jestem na zwolnieniu to trochę łatwiej mi trzymać się rutyny, ale aż strach pomyśleć co będzie, jak będę musiała wrócić do pracy :(
Usuńja sobie tak wmawiam, że lepiej robić nawet niesystematycznie, niż nie robić wcale;)
Usuńa jaki smak ma len? wiadomo, ze lnu ;) ale moze przypomina jeszcze Ci cos innego?
OdpowiedzUsuńHmm sama nie wiem, do czego go porównać, może trochę jak zarodki pszenne/otręby. Jest też len mielony:)
UsuńZamierzam wypróbować olej lniany na włosy.
OdpowiedzUsuńteż spróbuję:)
UsuńHej! Nominowałam Cię do Nagrody Dla Wszechstronnego Blogera (Versatile Blogger Award). pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńolej lniany dodaje do kazdej salatki a jak sie odwaze to bede w koncu pila bo nie jest az taki zly w smaku.
OdpowiedzUsuńWodorosty mowisz :) hehehe no dobra ale Ty pierwsza :)
a ja do sałatek właśnie nie lubię, psuje mi smak:( No dobra ja pierwsza:D
Usuńa co z olejem kokosowym? podobny taki super wszyscy mowia.... hmm..
OdpowiedzUsuńkokosowy chyba dobry od zewnątrz, na pewno nie ma takich właściwości odżywczych jak lniany-pity. Ja kokoska bardzo lubiłam za zapach, skończył mi się i muszę kupić jakąś wielką butlę;)
UsuńNie wiedziałam, że tempo wzrostu włosa zależy od nerek! :D
OdpowiedzUsuńJa też nie:D
UsuńJa cały czas za zdroszcze komuś włosów ;)
OdpowiedzUsuńciekawe, muszę się zabrać za siebie ;)
OdpowiedzUsuńBardzo pomocne szczególnie teraz kiedy muszę odbudować całkowicie swoje włosy :( Wszedzie piszą że kawa szkodzi na wszystko a ja tak ja uwielbiam! ohhh dlaczego?:( :D:D
OdpowiedzUsuńChętnie poczytam kolejne porady!
ja też uwielbiam kawę, w małych ilościach nie szkodzi;)
UsuńUwielbiam Sushi, więc skoro poleca si nori, to ja mogę sushi jeść codziennie XD Nie mniej jednak, nie wyobrażam sobie rezygnacji z wielu rzeczy nie mając gwarancji,że mi włosy odżyją... Nie mniej jednak ciekawy post :-)
OdpowiedzUsuńBlack Cat (Kate)
to wcinaj sushi do woli, włosy się ucieszą:)
UsuńNo i jak zwykle zakazane to co najlepiej smakuje :)
OdpowiedzUsuńżycie jest niesprawiedliwe;)
UsuńGenialny post! Ja marzę o zapuszczeniu długich włosów i niezbyt mi się to udaje. Spróbuję, zwłaszcza, ze większość produktów, o których piszesz, bardzo lubię :)
OdpowiedzUsuńdziękuję:* Jak lubisz, to tylko wcinać:)
Usuńciekawy post , na pewno sie przyda :)
OdpowiedzUsuńNasiona lnu maja zbawienny wpływ na tak wiele rzeczy:) ja zaczęłam je dodawać do porannej owsianki:)
OdpowiedzUsuńTo bardzo fajny pomysl:-)
OdpowiedzUsuń